"Mam ręce w kieszeniach, a kieszenie jak ocean Powoli chodzę i rozglądam się (...) Spacerologia, To moja jest ideologia" Mariusz Lubomski, Spacerologia
Kwiecień- plecień, bo przeplata…
Na szczęście w bieżącym roku raczej przeplata wiosnę z latem, niźli ze srogą zimą. Stąd też cytat otwierający traktuje o spacerologii, którą można wprowadzać w czyn, gdyż aura sprzyja.
Standardowy przykaz z moich poprzednich wpisów, pod tytułem “jedzcie cytrusy” mogę więc śmiało zamienić na imperatyw: “idźcie na spacer!”.
Nie tylko zadziała to dobrze na rzecz Waszego zdrowia, ale też, gwarantuję, zawsze wniesie nową porcję obserwacji do Waszego życia.
Ja osobiście, choć kilka spacerów tej wiosny już mam na koncie, obiecałam sobie, że ich częstotliwość jeszcze zwiększyć się powinna.
Organizm hawranowy zyska na wydajności i, co najważniejsze, w trakcie spacerów odpadnie mi problem “stresu komunikacyjnego wielkiego miasta (SKWM)”.
Symptomami SKWM generalnie są : zintensyfikowana częstość używania klaksonów, pojawiające się cyklicznie oziębłe gesty pomiędzy kierowcami
(permanentnie zawierające środkowy palec znajdujący się w innej pozycji niż pozostałe, bardziej wyprostowanej, lub palec wskazujący rytmicznie dotykający czoła), zajeżdżanie drogi, wpychanie się na trzeciego, wpychanie się na drugiego, skutery, rowery, czy też inne jednoślady pojawiające się znikąd i tym podobne.
Przyczyny SKWM to oczywiście: za wąskie ulice, zbyt wiele aut
(średnio 3 na rodzinę i każdy jeździ egoistycznie sam), nieumiejętność sprawnego ruszania na zielonym i zaskakująca wręcz dynamika przejeżdżania na czerwonym.
W temacie komunikacyjnym tak w ogóle: sytuacja sprzed kilku dni. Jadę na spotkanie z przyjaciółką. Karkołomnie (a wręcz AUTOdestrukcyjnie), bo po godzinie siedemnastej, w środku tygodnia, wiedząc, iż mam przed sobą do pokonania jedną z najbardziej zakorkowanych ulic we Wrocławiu.
Nadchodzi więc w pewnym momencie ten stan (dosłownie),
że nie jadę a stoję.
Wiedząc, że nie poruszę się ani o centymetr w ciągu najbliższych kilku minut, łapię za telefon i próbuję napisać dwa słowa do przyjaciółki
w temacie aktualnej lokalizacji: “Zwycięska. Korek”. Co tymczasem podpowiada mi słownik w moim telefonie? Otóż po słowie Zwycięska i po wpisaniu literki K podpowiada mi całkiem inne słowo niż korek. Również na 5 liter i też trzecią z nich jest R. I nawet pod kątem logiki wszystko się zgadza. Ach ta technologia…
Poza tym biorąc pod uwagę, że aktualnie klimatyzacja w Punciaku nie działa, bo freon zuchwale ucieka i nie wiem jeszcze którędy ma czelność, plus fakt, iż nie zmieniłam jeszcze opon na letnie (#shameonme) -wychodzi na to, że jak nic, najlepiej póki co poruszać się piechotą.
Jeśli zdecydujecie się “iść” w moje ślady i pospacerować sobie nieco, to po pierwsze zaobserwujecie jakie nowe trendy prezentowane są w ramach tak zwanej mody ulicznej.
Tematami wiodącymi zaś, o których będziecie mogli po(d)słuchać, w dużej mierze będą: “a wysłałeś już PITa?”, “słuchaj, no powiem Ci nie mogę w tym roku odliczyć sobie już ulgi na Internet…”, “cholerna alergia na pyłki!”,
“czy są wolne miejsca na solarium?”, “no popatrz jaka porozbierana, jakby już co najmniej było lato…” i wiele podobnych smaczków.
Podsumowując: WIOSNA w pełni. Na każdym kroku.
Oprócz pomarudzenia na skarbówkę i alergeny, ogólnie positive thinking, większe nadzieje, mrożone kawy w starbuniu i słońce.
I nawet wyprzedane bilety na koncert Bena Howarda “bolą” mniej, niż gdyby ich brak objawił się zimą. I PKP aż tak bardzo nie denerwuje, gdy przysyła maila, że za kilka dni, do Warszawy zamiast Pendolino, podstawi mi się na dworzec zwykły IC.
Mam nadzieję, że u Was, wraz z wiosną, też samo dobro w każdej dziedzinie życia króluje. I luz. Conajmniej taki jak u Pana, który wchodząc do piekarni, ze swoją lubą, zaproponował jej małe co nieco, mówiąc ” yo bejbe, chcesz dwie bułki bejbe?” 🙂
Aaaa i jeszcze jedno. Jeśli to Wy chcecie królować tej wiosny (a nie, że tylko wiosna u Was), na ulicach mniejszych i większych miejscowości,
a konkretnie jeśli chcecie przyćmić wszystkich innych w kategorii moda, to odsyłam do projektów niezwykle zdolnej dziewczyny, która prawdziwie konstruuje i szyje “na miarę” marzeń.
A przy tym wszystkim jest wspaniałym człowiekiem, z genialną energią
i niezwykłą klasą. Warto poznać, warto współpracować.
Poniżej link do strony, pod którym podpisuję się rekoma, nogami
i klawiaturą:
https://www.facebook.com/annabartula.fashion/
Samych dobroci Wam życzę. W wiosennej oprawie. I miłosnego BUM, jeśli jeszcze Was nie trafiło.
H.
P.s. 1 Nie rezygnujcie całkowicie z cytrusów.
P.s. 2 Nie piszcie smsów w trakcie jazdy samochodem.
No, to yo! 🙂